Recenzja filmu

Pettson i Findus - Najlepsza Gwiazdka (2016)
Ali Samadi Ahadi
Stefan Kurt
Marianne Sägebrecht

Pett i kot

"Pettson i Findus - Najlepsza Gwiazdka" to już drugi aktorski film o przygodach tytułowych bohaterów. Wcześniej kilkakrotnie występowali na ekranie w wersji animowanej, zaczynali jednak na
I tak dotarliśmy na rubieże krytyki filmowej. Oglądam "Pettsona i Findusa - Najlepszą Gwiazdkę", myśląc sobie - nie ma mowy, cztery na dziesięć, oto moja ostateczna oferta. Słyszę jednak potem zewsząd, że dzieci podobno za filmem szaleją. Że podstarzały dziwak i jego animowany kot to bohaterowie, którzy pięknie trafiają w gusta pewnej grupy wiekowej. Że mając 5 lat, ogląda się perypetie ekscentrycznego duetu z zapartym tchem, choć dosłownie parę lat później zapewne usnęłoby się na seansie z nudów. Bądź tu mądry i pisz recenzje.


Zacznijmy więc od faktów. "Pettson i Findus - Najlepsza Gwiazdka" to już drugi aktorski film o przygodach tytułowych bohaterów. Wcześniej kilkakrotnie występowali na ekranie w wersji animowanej, zaczynali jednak na kartach książek. Gospodarz Pettson i jego gadający kot Findus to bowiem duet wymyślony przez Szweda Svena Nordqvista, który spisał ich przygody w serii czytanek dla dzieci. Film Alego Samadiego Ahadiego jest ekranizacją tomu "Goście na Boże Narodzenie". Fabuła jest prosta: zbliżają się święta, ale bożonarodzeniowy duch jest zagrożony. Pettson złamał bowiem nogę i wygląda na to, że bohaterowie będą musieli obejść się w Wigilię bez prezentów, pierniczków i suto zastawionego stołu.


Twórcy stawiają na minimalizm. Większość filmu spędzamy w czterech kątach chatki bohaterów, oglądając ich przekomarzanki. Pettson i Findus lepią bałwana w kuchni, rzucają się śnieżkami pod dachem, jedzą, gotują, sprzątają - ale przede wszystkim rozmawiają. Od czasu do czasu pojawia się urozmaicenie w postaci piosenki czy slapstickowego gagu - choćby sceny jazdy na sankach. Okazyjnie na ekranie goszczą też postacie drugoplanowe: a to szczwany lis, a to jakiś sąsiad, a to pomieszkujące z bohaterami kury. Findus wyda się zapewne uroczy - zwłaszcza młodemu widzowi, który nie spojrzy krytycznym okiem na niedorastającą do współczesnych standardów animację postaci. Pettson zapewne rozbawi - zwłaszcza przedszkolaki, którym do śmiechu wystarczy, że ktoś się przewróci.


Kiedy ja patrzę na "Pettsona i Findusa…", widzę cienką jak (wigilijny?) barszcz fabułkę, garść topornych gagów, szereg antypatycznych postaci i brzydko zanimowanego kota. Co najwyżej mogę docenić przesłanie o tym, by nie unosić się dumą i w potrzebie przyjąć pomocną dłoń od bliskich. Nie wiem, na ile to morał akurat dla pięciolatków, ale powiedzmy, że lepiej zasiać ziarenko życiowej mądrości wcześniej niż później. Inna sprawa, że oferta filmów dla najmłodszych jest tak bogata, że rodzice bez trudu znajdą dla swoich pociech coś na wyższym poziomie. Coś, na czym nie zgniją w kinie z cierpienia. Ale ostatecznie to nie oni wybierają, a film Ahadiego najwyraźniej dorasta do wyśrubowanych przedszkolnych standardzików. Dlatego biorę poprawkę na różnicę wieku i podbijam ocenę o jedną - nomen omen - gwiazdkę. Piątka dla pięciolatków. 
1 10
Moja ocena:
5
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones